Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Luszi z Gdańska, który przejechał z Bikestats 23306.32 kilometrów, który nie wyróżnia kilometrów w terenie, bo mu się nie chce, i który nie wpisuje kilometrów z trenażera, bo jeszcze donikąd na nim nie dojechał.
Więcej o mnie.

Kontakt

Moje Gadu-Gadu


baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Luszi.bikestats.pl
Dane wyjazdu:
20.88 km 0.00 km teren
01:43 h 12.16 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kona

Masakra jakaś ;)

Piątek, 3 grudnia 2010 · dodano: 03.12.2010 | Komentarze 12

Pojechałem sobie do Mediamarktu przez Węglową i Mackensena. Ne Węglowej trochę nosiło mnie na boki w koleinach, ale w miarę się jechało. Kleszą jechało się fantastycznie, Mackensenem nieźle, chociaż też parę kolein było w płaskiej części. Gdy przejeżdżałem sobie przez akademiki UG, usłyszałem krótkie "pfffffffu" i poczułem flaka. Normalnie w takiej sytuacji oglądam oponę, ale teraz była cała zapchana śniegiem, więc wyjąłem dętkę, żeby zobaczyć, co się stało. Kominek wentyla (samochodowy) był urwany. Cóż, dętka była już stara. Włożyłem zapas z prestą, nałożyłem pompkę i... pyk! Urwała się dźwignia mocująca pompkę na wentylu. Niestety, nie dało się pompować, ale na szczęście była 15.40, więc stwierdziłem, że zaraz w pobliżu będzie przejeżdżać Sirmicho, który na pewno ma pompkę. Niestety, nie odbierał telefonu, więc umówiłem się z Marchosem. Na Marcina musiałbym jednak czekać nieco dłużej, a Jemu wydłużyłoby to trasę (w sumie to pewnie by się ucieszył ;P ) - na szczęście ostatecznie udało mi się zdzwonić z Michem i umówiliśmy się na za 10 minut. W tym czasie zrobiłem planowane zakupy (no, nie całe) - kiedy wychodziłem, Micho już był na miejscu. Napompowaliśmy moje koło i w drogę ścieżką do Oliwy. Ścieżka odśnieżona, pełen wypas, w sumie można by całkiem szybko jechać. Niestety, zaraz za Starym Rynkiem Oliwskim poczułem, że powietrza coś mało. Odkręciłem kapturek dętki, a tam brakuje tej śrubki, którą się dokręca pod kapturkiem! Nie mam pojęcia, co się z nią stało, ale stwierdziłem, że to jej brak odpowiada za zzejście powietrza. Niestety nie dało się już tego dopompować, więc Micho użyczył mi swojej zapasowej dętki (tym razem schraeder), wymieniliśmy, napompowaliśmy i pojechaliśmy dalej. Przez las udało się przejechać całkiem sprawnie Kościerską (na samej górze podprowadziliśmy rowery), przejechaliśmy obwodnicę, wjechaliśmy na Wodnika, a ja znowu czuję szybki ubytek powietrza. Micho chyba nie słyszał, że krzyczę "stop", szybko zniknął na horyzoncie. Do końca trasy nie brakowało dużo, podszedłem z buta i spotkaliśmy się jeszcze pod domem Micha. Masakra jakaś, no. Jak śnieg stopnieje z opony, to zobaczę, czy nie siedzi tam jakiś gwóźdź.

Sirmicho, Marchos - jeszcze raz dzięki! :) Wychodzi, że bez bikestats musiałbym dawać te 8 km z buta. ;)

Średnia uwzględnia prowadzenie roweru.
Kategoria Komunikacyjnie



Komentarze
marchos
| 20:20 czwartek, 9 grudnia 2010 | linkuj Dominik ma chwilowo ważniejsze rzeczy na głowie- oczekuje kolejnego potomka, albo już się nim cieszy....czekamy na wpis ;-)
A ja wrzuciłem wpis,jakby co.
Luszi
| 13:41 czwartek, 9 grudnia 2010 | linkuj Hm, czyli jednak dobre wyściełanie jest bardzo ważne.

Co do dzisiejszych warunków - ja odpuściłem po przejechaniu kilkuset metrów. Raz próbowałem takiej jazdy w zeszłym roku, więc po przypomnieniu sobie tego stwierdziłem, że raczej nie zdążyłbym już do pracy. Poza tym średnia przyjemność co chwilę się podpierać i zatrzymywać. Za dużo świeżego śniegu napadało. Ciekawe, jak było na ścieżkach... Cóż, trzeba zaczekać na wpisy Marchosa i Dominika. ;)
plwi
| 11:45 czwartek, 9 grudnia 2010 | linkuj Yo!
Jeśli będziecie się kiedyś bawić w kolcowanie to po pierwsze i najważniejsze - zabezpieczyć dętkę od wewnątrz. Wczoraj 2 razy złapałem kapcia! Pierwszy raz jeszcze w Gdyni w okolicy stadionu rugby (miałem zapas i ochroniarz budynku pozwolił mi zmienić w ciepłym), drugi raz na Jednorożca skąd mam już do domu 0.7 km więc go dopchałem. Dzisiaj rano wyścieliłem dodatkowo od środka starą dętką i mam nadzieję że teraz to już wystarczy. Sama taśma klejąca to właściwie nic nie dała.
Dzisiaj pierwszy raz w życiu jechałem w takich warunkach. W lesie byłem pierszwszy na odcinku od Gołębiewa aż do Sopockiej. Nie licząc niewielkiego fragmentu gdzie były ślady człowieka i psa. Jechałem do pracy 1h20min. Ten odcinek latem przebiegam w 1h35min. Więc to trochę daje pojęcie jak to musiało wyglądać. Kolce w 15 cm już niewiele pomagają. Po ubitym równym śniegu jest fajnie, ale na świeżym i nieruszonym to już strasznie rzuca na boki. Potem w mieście mnie dwa razy obryzgali tą szarą mazią. MASAKRA JAKAŚ :)))))
Luszi
| 08:04 czwartek, 9 grudnia 2010 | linkuj Nie, właśnie nic tam nie ma, otwór w obręczy wygląda normalnie. Zresztą takie coś nie pojawiłoby się nagle.
marchos
| 22:28 środa, 8 grudnia 2010 | linkuj A może masz tam jakąś zadrę na wewnętrznej stronie obręczy która Ci przecina dętki przy kominku?
Luszi
| 18:39 środa, 8 grudnia 2010 | linkuj EPILOG

Okazało się, że dętka pożyczona od Micha też poszła przy kominku. Dziwne to bardzo, albo ciśnienie było za małe i dętka się przesuwała podczas jazdy (coś mało prawdopodobne, zwłaszcza że kominek nie był przekrzywiony przed wyjęciem dętki), albo też zdarzył się niezwykły zbieg okoliczności (wada fabryczna dętki). W każdym razie zrobiłem eksperyment - rozdarcie przy kominku było dość małe, więc zakleiłem je kawałkiem starej dętki. Na razie działa, a w razie czego wożę przy sobie zapas.
plwi
| 10:45 wtorek, 7 grudnia 2010 | linkuj Gość trochę przegiął bo powkręcał też wkręty na środku opony.
Może jakby jechać na samym śniegu to byłoby ok, ale w warunkach miejskich to odpada. Albo by się pogięły albo wbiły do środka nie mówiąc już o telepce na asfalcie.
Ja się wzorowałem na oponie Snow Stud. Kolce są tylko po bokach. Na jedną oponę wchodzą dwa rzędy po 38 blachowkrętów. Najkrótsze jakie dostałem - 9 mm. Dobre są te samonawiercające bo są twardsze. Od środka zabezpieczyłem taśmą klejącą, ale gdybym to robił jeszcze raz (bo teraz już mi się nie chce zdejmować) to rozciąłbym jakąś starą dętkę od wewnątrz, do niej wsadził właściwą dętkę i to dopiero umieścił w oponie. Mam obawy że któregoś dnia złapię gumę. Wtedy już będzie mi się chciało ściągać koła:)
sirmicho
| 08:15 wtorek, 7 grudnia 2010 | linkuj Tu jest taki poradnik: http://www.akwarysci.com/forum/viewtopic.php?t=5787
Luszi
| 08:02 wtorek, 7 grudnia 2010 | linkuj Cześć plwi! Jeżeli się nie wpisuje jakichś długich wpisów, to BS nie zajmuje specjalnie dużo czasu. :)

Czym zabezpieczyłeś łby wkrętów wewnątrz opony?

Daj znać za jakiś czas, jakie będzie zużycie tych kolców. Jestem ciekaw, na ile one są wytrzymałe.
plwi
| 07:44 wtorek, 7 grudnia 2010 | linkuj To mój pierwszy koment na bikestats. Niestety nie mam za bardzo czasu się w to bawić :(
Założyłem sobie profil ale jeszcze nic tam nie ma. Może od przyszłego roku?
W każdym razie chciałem się pochwalić że właśnie zakupiłem 200 g blachowkrętów i ze starych opon które miałem już zamiar wywalić zrobiłem sobie dwie piękne zimówki. Dzisiaj przyjechałem na nich pierwszy raz do pracy. Mam 15 km z czego ok 4 jadę lasem. Spacerowa - Sopocka przez Gołębiewo tzw Ceglanką, potem żółtym szlakiem, potem "końskim szlakiem". W Gdyni jakiś niecały 1 km (przedłużenie ul Racławickiej do Małego Kacka). Na śniegu i lodzie jeździ się rewelacyjnie. Nie miałem ani jednej podbramkowej sytuacji. Można nawet hamować jadąc z góry na oblodzonym zakręcie. Nic się nie dzieje. Za to rozpędzić się na płaskim odśnieżonym asfalcie to już bardzo ciężko. Hałas niemiłosierny i bardzo duże opory toczenia. No ale coś za coś...
Pozdrawiam
sirmicho
| 21:13 piątek, 3 grudnia 2010 | linkuj Nie ma za co. Trzeba sobie pomagać. Kiedyś Ty pomogłeś mi, teraz mogłem się odwdzięczyć.

Co do tego okrzyku "stop" to słyszałem, że coś krzyczysz, ale nie wiedzieć czemu myślałem, że nie podoba Ci się wersja drogi, którą obrałem i myślałem, że krzyczysz, że pojedziesz dołem ;-) Sorry... ale w tej kominiarce to ja niewiele słyszę:)
marchos
| 17:27 piątek, 3 grudnia 2010 | linkuj No to masakra, faktycznie :-( Mało fartowny dzień.
Całe szczęście że jechał Michał, bo jakbyś czekał na mnie, to tylko bym ci użyczył pompki i rozjechalibyśmy się w przeciwnych kierunkach i od Starego Rynku musiałbyś i tak prowadzić a tak Michał użyczył Ci dętkę. Mam nadzieję że nie zniechęci Cię to do dalszego jeżdżenia tej zimy. A co do wydłużenia trasy to nie bardzo by mi wydłużyło, ale już się ucieszyłem bo dawno tamtędy nie jechałem, poza tym mógłbym napisać w bikelogu że dziś robiłem za "pogotowie techniczne" ;-) a tak ... nie miałem co dziś napisać, poza mrozem.
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa siety
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]