Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Luszi z Gdańska, który przejechał z Bikestats 23306.32 kilometrów, który nie wyróżnia kilometrów w terenie, bo mu się nie chce, i który nie wpisuje kilometrów z trenażera, bo jeszcze donikąd na nim nie dojechał.
Więcej o mnie.

Kontakt

Moje Gadu-Gadu


baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Luszi.bikestats.pl
Dane wyjazdu:
177.70 km 0.00 km teren
08:31 h 20.86 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Gary

Kaszubska Włóczęga 2012

Sobota, 19 maja 2012 · dodano: 20.05.2012 | Komentarze 4

Baza była w Kolanie pod Wieżycą, w związku z czym postanowiłem wybrać się na imprezę na dwóch kółkach. Pierwszy raz miałem być na Kaszubskiej Włóczędze; nie wiem dlaczego miałem poczucie, że to jest takie pół Harpagana w czasie proporcjonalnie dłuższym o 1/3. Nastawiłem się więc na relaks i rekreację, wydawało mi się, że 8 godzin limitu na 100 km to aż nadto.

Jak tylko wjechałem do bazy, zauważyłem na parkingu Monikę. Postanowiliśmy jechać razem, przynajmniej na początku. Start był interwałowy, dwa zespoły co minutę. Przed startem pogadałem jeszcze chwilę z dziewczyną, którą kojarzyłem z któregoś harpa (o ile pamiętam, jechała wtedy na GF big sur i gadaliśmy na temat ram GF). Posłuchałem trochę, że moja rama to gówno tak samo jak dwie jej pęknięte poprzednie (teraz już dają treki za pękające GF ;) )... Hm, moja się jakoś nie łamie, ale faktem jest, że kona lepiej skręca... No i potem był już start. ;)))

Monika miała start dwie minuty po mnie. Po krótkim zaplanowaniu trasy pojechaliśmy na Wieżycę czyli PK 19. Punkt był na szczycie wieży. ;) Potem PK 18 na Jastrzębiej Górze - przepiękne miejsce znane Monice osobiście, więc znaleźliśmy je bez problemu. Niestety jakoś pominęliśmy info, że PK miał być na granicy kultur, a nie na punkcie widokowym, i w ten sposób zaliczyliśmy stowarzysza, a nie właściwy PK. Potem skierowaliśmy się na PK5, wokół którego potwornie błądziliśmy, przedzierając się przez rowy, zaorane pola i krzakory. Ostatecznie udało się go znaleźć po tym, jak zlokalizowaliśmy się przy pomocy tubylców. PK9 był banalny, PK6 też znaleźliśmy szybko (Monia miała tu dobrą intuicję ;) ). Bezpośrednio przed PK11 rozdzieliliśmy się, bo każde z nas chciało dotrzeć tam inaczej. Ja dotarłem szybciej, przedzierając się przez pokrzywy. Spotkaliśmy się na podjeździe pod punkt, skąd pojechałem już sam na PK1 (zamek w Łapalicach), uruchamiając tryb turbo. Wahałem się, czy jechać z PK1 na nieodległy PK14, bo na mapie nie było za bardzo sensownych dróg. Zaryzykowałem, co skończyło się wyniesieniem mnie z powrotem do Kartuz. Wiedziałem, że jadę w złą stronę, ale nie było żadnej drogi w dobrą, więc wolałem już dotrzeć do asfaltu i pojechać naokoło przez Kosy. Ostrożna nawigacja pozwoliła mi wyjechać tam, gdzie chciałem. PK14 był zerwany - została tylko kredka, zaznaczyłem więc BPK. Na zjeździe z góry minąłem się z Monią, która jechała z PK20. Ja zaliczyłem go za chwilę, by skierować się na PK3 przy kapliczce (nie złapałem się na mylniaka przy krzyżu), a potem PK17, ukrytego w krzakorach. Z PK17 na PK10 jechałem starym nasypem kolejowym, który miejscami miał wysokość ze 20 metrów. Bardzo malownicza trasa, wrócę tam kiedyś. :) Po niewielkim błądzeniu znalazłem PK10, chwilę pogadałem z koleżanką od GF na temat pokrzyw i cierni (PK był za uschniętymi jeżynami - trzy kolce musiałem wyciągnąć z łydki), i szybko zjechałem na PK13. PK13 był na bagnie. ;) Początkowo pojechałem za daleko, ale szybko się zorientowałem w pomyłce. Cmentarz z PK8 był łatwy do odnalezienia, a na nim miałem też szczęście, bo nad grobem Pani Laury Hey, której nazwisko trzeba było spisać, akurat stało paru gości. Inaczej straciłbym pewnie parę minut na szukaniu właściwego nagrobka. Z PK8 pojechałem szybciorem po drogowskazach do Krzesznej i potem do bazy. Od PK13 bardzo się spieszyłem, bo zapomniałem, że wziąłem 15 minut stopczasu na PK20. ;) W efekcie na mecie byłem 2 minuty przed upływem czasu podstawowego. Ale te dodatkowe 17 minut nic by mi nie dało, PK4 i PK12 tak czy owak były poza zasięgiem.

Potem ognisko, pogaduchy o życiu z Moniką, ogłoszenie przedwstępnych wyników (o dziwo 17 miejsce na 47 zespołów - myślałem, że będzie dużo gorzej), losowanie nagród (wygrałem zestaw map :) ) i do domu.

Podsumowując: świetna impreza z wyjątkowo trudną nawigacją i wspaniałymi widokami. Fantastycznie zbudowana trasa, dużo ciekawsza niż na Harpie, gdzie liczą się właściwie tylko mocne nogi i obszerne płuca. ;) Bardzo dużo podjazdów, bardzo dużo PK na punktach widokowych (czyt.: wzniesieniach), bardzo dużo pokrzyw i krzakorów, bardzo dużo noszenia roweru. I na żadnej innej imprezie na orientację tak często nie wiedziałem, gdzie jestem. :) Mam nadzieję, że za rok też będę mógł się wybrać, tylko tym razem postaram się nie zlekceważyć przeciwnika, hehe. ;)

Średnia z dojazdu (39,49 km): 26,04 km/h
Średnia z Włóczęgi (98,46 km): 18,75 km/h
Średnia z powrotu (39,75): 24,84 km/h

Paliwo:
- 3 banany
- 6 bułek
- kiełbasa z ogniska i 2 kromki chleba
- lion z orzeszkami
- czekolada gorzka
- litr maślanki
- 2 litry wody
- 2 litry soku jabłkowo-miętowego
- jakieś muchy

Za mało, bo ostatnie kilometry (od Żukowa) jechałem na oparach.

Kategoria Rekreacyjnie



Komentarze
emonika
| 19:01 wtorek, 22 maja 2012 | linkuj Gratuluję wyniku bo chyba mi to umknęło w sobotę :)
I dzięki ;)
Turysta
| 17:08 wtorek, 22 maja 2012 | linkuj Gratulacje i smacznego (muchy)!
Ciekawa impreza, może też spróbuję kiedyś.
sirmicho
| 18:05 poniedziałek, 21 maja 2012 | linkuj Gratulacje :)
adas172002
| 19:57 niedziela, 20 maja 2012 | linkuj Chyba było much z mało :-) Gratulacje!
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa ylisz
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]