Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Luszi z Gdańska, który przejechał z Bikestats 23306.32 kilometrów, który nie wyróżnia kilometrów w terenie, bo mu się nie chce, i który nie wpisuje kilometrów z trenażera, bo jeszcze donikąd na nim nie dojechał.
Więcej o mnie.

Kontakt

Moje Gadu-Gadu


baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Luszi.bikestats.pl
Dane wyjazdu:
177.02 km 0.00 km teren
09:39 h 18.34 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Gary

Harpagan 40 - Kościerzyna

Sobota, 16 października 2010 · dodano: 17.10.2010 | Komentarze 14

Tym razem Harpagan odbył się w Kościerzynie. W tej zacnej imprezie wziąłem udział po raz trzeci, a po raz pierwszy z noclegiem - wcześniejsze edycje miałem blisko domu.

Ostatnia prognoza pogody przed wyjazdem nie nastrajała optymistycznie - miało padać. Potem prognoza się zmieniła na lepszą i rzeczywiście cały dzień było sucho - spadło tylko parę kropel ok. 6.30.

Na rozdanie map spóźniłem się dwie minuty. Nad mapą spędziłem sporo czasu, starając się optymalnie zaplanować trasę. Jak się potem okazało w bazie, mój wariant był bardzo zbliżony od optymalnego. :) Zapewne około 6.45 ruszyłem na PK15 w Uniradzu.

PK 15 - 52 minuty od startu
Trasa na punkt biegła szosą, którą jechałem wśród wielu innych uczestników. Dojazd na punkt banalny.

PK 19 - 32 minuty od poprzedniego punktu
Trochę asfaltu, trochę piachu, trochę bruku. Też łatwo było trafić.

PK 5 - 26 minut od poprzedniego
Przed przedostatnim skrętem na punkt trochę się zagalopowałem, bo z drogi nie było widać potoku, nad którym droga miała przebiegać i za którym miałem skręcić. Ale szybko się zorientowałem, że jestem za daleko i zaraz trafiłem na punkt.

PK 16 - 52 minuty
Prosta droga. Za Sylcznem zjeżdżałem brukowaną drogą, starając się jechać skrajem, gdzie były mniejsze wyboje. Niestety koło ześlizgnęło mi się z krawędzi drogi i po efektownym poślizgu wylądowałem w rowie. Chyba gdzieś na tych kocich łbach zgubiłem też linijkę, która służyła mi do obliczania odległości na mapie, a którą trzymałem w mapniku. Na punkcie część rowerzystów przeprawiała się przez przesmyk wodny, żeby pojechać nieco krótszą, lepszą drogą. Ja się w to nie bawiłem i pojechałem z powrotem półwyspem.

PK 18 - 76 minut
Z Gołczewa do Szarzyna chciałem pojechać najkrótszą drogą. Okazało się, że ta najkrótsza ucina się na jakimś zamkniętym gospodarstwie. Jechać stamtąd inną drogą się nie opłacało, bo było za bardzo naokoło, poszedłem więc na przełaj i trochę czasu tam niestety straciłem. Ostatecznie wylądowałem w Szarzynie, od razu odnalazłem się na mapie i pojechałem na PK 18. Samego punktu też troszkę szukałem - musiałem zrobić jakiś błąd i do rzeczki, nad którą był on umiejscowiony, dojechałem za daleko. Przedarłem się przez las wzdłuż wody i po paru minutach odnalazłem punkt.

PK 10 - 40 minut
Z PK 18 pojechałem pierwszą lepszą drogą na zachód i wylądowałem w Pomysku. Stamtąd prostą drogą do Dąbia. Za Dąbiem można było wybrać drogę w lewo (zaznaczoną na mapie) i w prawo (nie zaznaczoną, za to utwardzoną). Pojechałem lewą i niestety wkopałem się w pierwszą na trasie dużą piaskownicę. Trafiłem jakoś na punkt (brakowało mi linijki, no ale na oko się udało znaleźć odpowiedni zjazd). Wróciłem tą szybką utwardzoną drogą, która - jak się okazało - prowadziła z Dąbia prosto na punkt.

PK 12 - 57 minut
Do Ugoszcza szosą, potem już na punkt. W Bytowie w kiosku kupiłem nową linijkę. Na szosie zaczął się męczący wmordewind. Dogoniłem trzech kolegów i się pod nich podczepiłem, bo zaczęło mi brakować sił (było wziąć więcej bananów). Punkt łatwy do znalezienia, chwilę na nim posiedziałem przy ognisku, posiliłem się (chyba jedyny moment, gdy jadłem na postoju - pozostałe posiłki udało mi się załatwić w czasie jazdy). Tu już się upewniłem, że część punktów trzeba sobie odpuścić. Na razie padło na słabo punktowane PK 2 i 6.

PK 20 - 61 minut
Prosta droga, łatwy punkt. Cały czas miałem kryzys wynikły z niezjedzenia nic odpowiednio wcześniej. Kiedy powoli jadąc, jadłem banana, dostałem zaproszenie na koło (musiałem wyglądać na zmęczonego ;) ) od dwojga rowerzystów z Warszawy. Dzięki. :) Gdzieś za Przewozem, już na piaskach, odzyskałem siły. Tu podjąłem decyzję o odpuszczeniu sobie PK 3, 1, 13 i 9.

PK 4 - 58 minut
Tu zaczęły się najgorsze piaski. Bardzo ciężko się tu jechało, często musiałem prowadzić rower. Z PK 20 wydostałem się na przełaj przez pole, minąłem jakieś gospodarstwo z durnym psem i dotarłem do Sztoltman. Stamtąd pojechałem północną drogą, bo południowa oznaczała konieczność przejechania przez dolinkę. Na PK 4 Nadleśnictwo Przymuszewo zorganizowało herbatę, kawę i cukier. :) Chwilę sobie tam posiedziałem, zagryzając herbatki i kawkę czekoladą. Super było. :)

PK 17 - 72 minuty
Ciąg dalszy morderczych piasków. Na sam punkt też nie było tak łatwo trafić, bo droga do punktu nie była zaznaczona na mapie (była za to inna).

PK 14 - 37 minut
Tu piasków było już niewiele, po paru kilometrach pojawił się za to dawno niewidziany asfalt. PK 14 niełatwy do znalezienia, bo był umieszczony gdzieś na tyłach dużego pola biwakowego, za samochodami (na początku jak to zobaczyłem, pojechałem szukać innego pola). Wydaje mi się zresztą, że w rzeczywistości był bardziej na wschód niż na mapie.

PK 8 - 36 minut
Banał, nie ma co pisać oprócz tego, że jechałem z dwoma kolegami z Otwockiej Grupy Rowerowej. Drogi gruntowe, ale twarde i szybkie. Po drodze był też skrót dróżką, która okazała się być ślepa. 200 czy 300 metrów przedzieraliśmy się na azymut przez dość gęste krzaki.

PK 11 - 29 minut
Też łatwo, znowu spory kawałek asfaltem.

PK 7 - 41 minut
Tu droga była prosta, choć znowu piaszczysta, dopiero potem asfaltowa. Znów straciłem siły, brakowało też motywacji (wiedziałem, że mam kupę czasu do mety, a PK 7 wyglądał na łatwy do znalezienia). Musiałem przystanąć i chwilę odpocząć, zjeść pół czekolady. W miejscu, gdzie według oka i licznika (nową linijkę, schowaną w kieszeni, też zgubiłem ;) ) powinna być droga na PK, nie było nic. Nic oprócz bikera wynurzającego się z lasu. :) Dość zaskoczony, spytałem, czy to tu jest siódemka - potwierdził. Trzeba było przeleźć przez lasek i kilkadziesiąt metrów dalej było już widać punkt.

Meta - 16 minut od punktu, 691 minut od startu
Jakieś dwa kilosy przed metą gdzieś z kół zaczęło dobiegać dziwne stukanie i przycieranie. Pierwsza myśl - magnes licznika zaczął stukać w czujnik, ale po pierwsze - jak to się mogło stać, a po drugie - opór był za duży, każde stuknięcie przyhamowywało rower. Zatrzymałem się, żeby sprawdzić - okazało się, że pękła tylna obręcz. Ciśnienie w kole rozsadziło ją na długości 8-10 cm. Cóż, była już mocno wytarta od hamulców, ale miałem nadzieję, że do końca tego sezonu jeszcze na niej pojeżdżę. Rozpiąłem tylny hamulec i pojechałem na metę, uważając na nierówności. Na metę wjechałem o 18.01, uzyskując 48 punktów wagowych z 14 PK i we wstępnej klasyfikacji zajmując 36 miejsce, co uważam za duży sukces. :)

Trasa tym razem była ułożona tak, że bardzo mało jeździło się po asfaltach. Z całego dystansu tylko jakieś 65 km przejechałem po utwardzonych powierzchniach. Z kolei drogi gruntowe bardzo często miały konsystencję plaży, przez co jechało się po nich bardzo wolno. Formę miałem taką sobie - być może wynika to stąd, że za późno jadłem (tj. kiedy czułem głód, a nie zanim go poczułem), a być może większe znaczenie ma tu zmęczenie posezonowe... Niemniej swój wynik, jak na razie dla mnie rekordowy, uważam za bardzo udany. Udało mi się ograniczyć postoje, dobrze zaplanowałem też trasę. Nawigacja szła mi w zasadzie bardzo dobrze, co zapewne w znacznej mierze było związane z mapą o wiele lepszej jakości niż w poprzednich edycjach (aktualna przeskalowana 50-tka). Na metę wjechałem z dużym zapasem czasu. Generalnie jestem z siebie bardzo zadowolony, bo grunt to robić postępy. :)

Zużyte paliwo:
4 banany (następnym razem muszę mieć więcej)
3 kanapki
1 czekolada (niecała)
4 liony
trochę ponad 3 litry wody

W pakietach startowych były ulotki reklamujące kolejnego Harpagana, który odbędzie się w Lipnicy (tak! podano już bazę!). Wygląda na to, że od Redy każdy kolejny Harp jest o kawałek dalej na południowy zachód. :)

Mapa:
Kategoria Sportowo



Komentarze
Luszi
| 07:23 piątek, 22 października 2010 | linkuj Dzięki za gratki. :)

Monika, wiele Ci nie zabrakło, przeanalizuj słabe strony, postaraj się je poprawić i nastawiaj się na Lipnicę. :) Moim celem na Lipnicę jest 50 pkt lub wejście do pierwszej 30-tki.

Pawrozik, teraz stwierdzam, że zdążyłbym zaliczyć PK6 między 12 i 20, no ale tego nie można było przewidzieć... ;)
monikaksrteam | 15:10 czwartek, 21 października 2010 | linkuj
Gratulacje !
Może kiedyś uda mi się przekroczyć 40 pk :)
Pozdr.
Marcin | 09:48 czwartek, 21 października 2010 | linkuj Moja obręcz zrobiła jakies 15-16 tys wieć juz był na nią czas.
pawrozik
| 20:09 wtorek, 19 października 2010 | linkuj pozdrowienia od sąsiada z sali gimnastycznej
gratuluję bardzo dobrego wyniku
fajne zestawienie ile zajął przejazd pomiędzy PK, mogłem sobie porównać (raz lepiej raz gorzej)
i także na 12PK stwierdziłem że wszystkiego nie da się zrobić i trzeba odpuścić pewne punkty
z obręczą to jednak szczęście, 2km przed metą, dało radę dojechać...
życzę dalszych postępów *__*
marchos
| 19:41 wtorek, 19 października 2010 | linkuj Przez Dziemiany też przebiega trasa KR 120 i 215
Luszi
| 15:26 wtorek, 19 października 2010 | linkuj Marchos, też gdzieś przed Dziemianami widziałem na asfalcie żółte strzałki z literkami "KR".

Marcin, no niezły zbieg okoliczności. :) Ta moja obręcz była już wytarta, więc nic dziwnego, że pękła... A Twoja jaki miała przebieg?

Anonim, jeżeli chodzi Ci o mapkę i ten wykres z wysokościami, to jest to wpisane ręcznie na bikemap.net (najlepiej się tam zarejestruj, bo bez tego nie można edytować swoich map, linki do nich też nigdzie się nie zapisują i trzeba je zapamiętywać) już po rajdzie, z pamięci. Na ważniejszych drogach bikemap sam prowadzi ślad, a na mniejszych trzeba to zrobić ręcznie krótkimi prostymi odcinkami. Po zapisaniu trasy bikemap oblicza profil wysokościowy.
Anonimowy tchórz | 11:58 wtorek, 19 października 2010 | linkuj Hej, jak się robi takie fajne statystyki? Wozisz ze sobą jakiegoś gps-a/trackera?
Owczarski Marcin | 10:13 wtorek, 19 października 2010 | linkuj Witam miałem identyczną awarię przed pk7, początkowo myślałem że to coś z tylnym hamulcem jednak na punkcie spostrzeglem ze to pęknieta obręcz na odc ok 10 cm, dalo się jechac ale mimo że mialem jeszcze ponad godzine do mety nie podjąłem ataku na pkt.9. Dętka z kazdym km niebezpiecznie zaczęła wychodzic na zewnątrz, ale udalo sie dojechac do mety.Domniemywam ze jechałeś na Garym Wahoo , ja również i to z 2006 r.:) moze to kres żywota tych obręczy.pozdrawiam
marchos
| 20:53 poniedziałek, 18 października 2010 | linkuj Co do Lipnicy, to trasa KaszebeRunda 215 prowadzi przez nią.
Co do przedłużania przejazdów do pracy, to przeszło na Dominika :-)
Luszi
| 14:29 poniedziałek, 18 października 2010 | linkuj Dzięki. :)

Marchos, myślę, że ta, bo innej w województwie chyba nie mamy. Znasz to miejsce?

Co do rocznych statów, to nie sądziłem, że to się stanie, bo do pewnego czasu przedłużałeś sobie przejazdy do pracy do jakichś kosmicznych odległości typu 70 km - ale potem się skończyło...?
Qbuss
| 04:28 poniedziałek, 18 października 2010 | linkuj Ładnie Ci poszło, 14 pkt. I dystans zacny. Jestem pod wrażeniem, oby tak dalej!
marchos
| 20:53 niedziela, 17 października 2010 | linkuj No proszę i tym sposobem łyknąłeś mnie w statach tegorocznych. I TO W WIELKIM STYLU !!!
marchos
| 20:13 niedziela, 17 października 2010 | linkuj Brawo !!! Gratulacje !!! Ja też mam tu mały wkład w Twój sukces ;-) Trzymałem mocno kciuki :-) Świetny opis. A Lipnica to ta na trasie Chojnice - Bytów?
sirmicho
| 14:12 niedziela, 17 października 2010 | linkuj Co tu dużo pisać. WOW i szacun.
No i gratulacje:)
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa dmies
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]