Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Luszi z Gdańska, który przejechał z Bikestats 23306.32 kilometrów, który nie wyróżnia kilometrów w terenie, bo mu się nie chce, i który nie wpisuje kilometrów z trenażera, bo jeszcze donikąd na nim nie dojechał.
Więcej o mnie.

Kontakt

Moje Gadu-Gadu


baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Luszi.bikestats.pl
Dane wyjazdu:
13.42 km 0.00 km teren
00:38 h 21.19 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kona

Oliwa

Wtorek, 31 maja 2011 · dodano: 31.05.2011 | Komentarze 7

Gorąco jak w piekle, więc w dół jechałem możliwie bezwysiłkowo.

Tym wpisem kończę mój rekordowy miesiąc - 1081 km. Poza tym ukończyłem drugi tysiąc w tym sezonie. :)
Kategoria Komunikacyjnie



Komentarze
Luszi
| 08:08 czwartek, 2 czerwca 2011 | linkuj Przemek, mam nadzieję, że skutki dzwona szybko miną. To miejsce faktycznie jest bardzo niebezpieczne, bo nie dość, że nic nie widać, to jeszcze głęboki piach pogarsza sterowność. Kiedyś też nadziałem się tam na kogoś idącego z naprzeciwka. W sumie wyminąłem go bez problemu, ale jednak dało mi to do myślenia. Od tego czasu zwalniam w tym miejscu, mimo że prędkość przydaje się do podjechania na górkę.
plwi
| 07:34 czwartek, 2 czerwca 2011 | linkuj Dzięki za dobre słowo :) Z tego wszystkiego nie dopisałem się do gratulacji dla Łukasza.
Co niniejszym czynię :)
Ja miałem wczoraj dobić do 1,8 k. Zamiast tego trochę się przeleciałem...
sirmicho
| 05:16 czwartek, 2 czerwca 2011 | linkuj plwi,
rany boskie. Najważniejsze, że nic poważnego się nie stało. Życzę szybkiego powrotu do pełnej sprawności.
Niestety wypadki się zdarzają. Czasem z naszej winy, a czasem nic na to nie poradzimy. Trzymaj się.
plwi
| 04:56 czwartek, 2 czerwca 2011 | linkuj Luszi - wczoraj 1 VI miałem po raz pierwszy poważny wypadek. Pędząc z góry za Gołębiewem (ale nie na asfalcie tylko tam gdzie żółty szlak odbija w lewo) wpadłem na inny rower (dziewczyna). Jej się nic nie stało bo ja prawdopodobnie walnąłem w jej tylne koło. Straciłem przytomność na krótko (kilka sekund). Jak poleciałem i samego uderzenia o glebę nie pamiętam. Prawdopodobnie OTB na twarz i lewy bark. Potem standard - karetka, decha, usztywninienie szyi i na Zaspę. Tomograf, neurolog itd. Stwierdzili że miałem wstrząs pnia mózgu. Nie mam żadnych zmian w kręgach i nerwowo też wszystko ok. Ale szyja mnie bardzo boli. Mam ponaciągane mięśnie i ścięgna.
Całe szczęście że tam jest piach który zamortyzował upadek. Gdyby nie kask to byłoby bardzo kiepsko.
Wina jest 100% moja. Nie dostosowałem prędkości do warunków (piach, zakręt za którym nic nie widać i ostry zjazd). Wiele razy jeżdżąc w tym miejscu zastanawiałem się co by było gdyby w tym krytycznym momencie kiedy pokonuję zakręt 40 km/h ktoś jechał z naprzeciwka. Teraz już wiem. Nie da rady wyhamować z takiej prędkości na zakręcie i w piachu. Ani go ominąć. Szczególnie że ten drugi też jest zaskoczony i nie wie co robić i w którą stronę uciekać. Co z tego że hamulce sprawne - praw fizyki nie przeskoczysz.
Trzymajcie się wszyscy i uważajcie na siebie i innych.
Luszi
| 20:29 wtorek, 31 maja 2011 | linkuj He, dzięki, zawodowe to nie, ale faktycznie w sobotę miałem bardzo dobry dzień. :)

Micho, przecież to Ty mi częściej dokopywałeś. ;)
sirmicho
| 20:22 wtorek, 31 maja 2011 | linkuj Gratulacje!

Co Ty, marchos, Luszi teraz zawodowo leje mi ryja w Mortal Kombat ;-)
marchos
| 19:38 wtorek, 31 maja 2011 | linkuj Gratulacje drugiego tysiączka i rekordowego miesiąca. Chciałbym mieć taką formę do jazdy, jak Ty. Nie myślałeś o zmianie profesji na kolarstwo zawodowe :-)?
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa rzepo
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]