Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Luszi z Gdańska, który przejechał z Bikestats 23306.32 kilometrów, który nie wyróżnia kilometrów w terenie, bo mu się nie chce, i który nie wpisuje kilometrów z trenażera, bo jeszcze donikąd na nim nie dojechał.
Więcej o mnie.

Kontakt

Moje Gadu-Gadu


baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Luszi.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w kategorii

Zdjęcia

Dystans całkowity:2855.02 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:128:43
Średnia prędkość:22.04 km/h
Maksymalna prędkość:45.50 km/h
Liczba aktywności:41
Średnio na aktywność:69.63 km i 3h 13m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
37.68 km 0.00 km teren
01:42 h 22.16 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Gary

Rekreacyjnie po Lasach Oliwskich

Czwartek, 23 czerwca 2011 · dodano: 23.06.2011 | Komentarze 0

Wybrałem się na rekreacyjną przejażdżkę z aparatem. Zbadałem przy okazji parę nieznanych lub dawno nieodwiedzanych ścieżek.

Widok na Owczarnię z przejazdu nad obwodnicą:

Owczarnia © Luszi


Taką polankę znalazłem:

Rower w lesie © Luszi


I taki dąb:

Wysoki dąb © Luszi


Zrobiłem też portret swojemu rowerowi:

Gary © Luszi


Dane wyjazdu:
19.51 km 0.00 km teren
00:55 h 21.28 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Gary

Z Ritą

Poniedziałek, 30 maja 2011 · dodano: 30.05.2011 | Komentarze 0

Nie chciałem dziś robić normalnego treningu, żeby dać trochę odpocząć mięśniom (chociaż chyba niepotrzebnie, bo sił było dużo), więc pojechałem wybiegać Ricię. Niestety, dziś nie chciała za bardzo współpracować, toteż przejechaliśmy zaledwie nieco ponad 5 km. Najwyraźniej było jej za gorąco (mnie zresztą też), a poza tym była przed obiadem i ciągle tęsknie spoglądała w kierunku domu.

Jeżdżąc z Ritą, lubię eksplorować nieznane ścieżki. Tak oto dotarłem do pewnego miejsca, które będzie jednym z moich ulubionych pod względem widokowym (nie napiszę gdzie, bo straci swoją magię, mogę co najwyżej pokazać ;) ). Zaraz po nim jest taki zjazd:

Zjazd © Luszi


Dziś obadałem go pieszo, ale następnym razem może będę miał odwagę, żeby zjechać.

A to kapiel, która dziś trwała dosyć długo:

Rita © Luszi


Na powrocie miałem z wiatrem, dzięki czemu pobiłem rekord prędkości na płytowym odcinku Wodnika - 42 km/h. Oczywiście jakiś pajac musiał mnie wyprzedzić (jest tam ograniczenie do 40) tylko po to, żeby za chwilę przyblokować mnie na rondzie.

Dane wyjazdu:
251.85 km 0.00 km teren
08:19 h 30.28 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Gary

Kaszeberunda 2011

Sobota, 28 maja 2011 · dodano: 29.05.2011 | Komentarze 6

Na Kaszeberundę już jakiś czas temu postanowiliśmy wybrać się z Marchosem, Dominikiem i Jackiem. Trasę Mini robił z kolei Micho z Anią. Marchos zapewnił nam nocleg na działce położonej kilkanaście kilometrów od Kościerzyny, więc już dzień wcześniej wyruszyliśmy na wieczornego krótkiego grilla.

Kaszeberunda 2011 © Luszi


Kiełbaski się piekły, a my sobie rozmawialiśmy. W pewnym momencie Marcin coś napomknął, że o mało co nie zapomniał stroju i butów. Dominik zrobił wtedy dziwną minę ;) i pobiegł do samochodu sprawdzić, czy wziął buty. Nie wziął, ale na szczęście dodzwonił się do Ananiasza, który uznał, że dowiezienie butów i bukłaka jest dobrą motywacją do porannego wypadu z Gdańska do Kościerzyny i z powrotem. :) Reszta wieczoru przebiegła już bez przygód i o północy położyliśmy się do łóżek.

Rano wstaliśmy i dość mocnym jak na rozgrzewkę tempem przyjechaliśmy na start, gdzie Dominik mógł założyć espedy, a do plecaka włożyć bukłak i... adidasy. ;)

Kaszeberunda 2011 © Luszi


Ruszyliśmy o 7.30, jadąc w sporym peletonie złożonym głównie z szoszonów.

Kaszeberunda 2011 © Luszi


Moje grube kółka słabo tam pasowały, ale dawałem radę utrzymać prędkość. Nie wiem, co komórkowy aparat zrobił ze szprychami, ale w rzeczywistości są proste. ;)

Kaszeberunda 2011 © Luszi


Po bodajże 18 km na jakimś podjeździe Marchos został za peletonem, więc my też się urwaliśmy i chwilę zaczekaliśmy. Potem się tego wypierał, ale jak już nas dogonił, tłumaczył, że nie będzie jechać w strefie beztlenowej (czy jakoś tak). ;))) W składzie z kolegą na jakiejś starszej szosie dotarliśmy do bufetu w Borsku. Cały peleton oczywiście ominął bufet, więc mogliśmy wybierać do woli, a było z czego. :) Bufet był moim zdaniem najlepszy na całej trasie, więc kto nie był, niech żałuje. Była jajecznica, chleb ze smalcem, ogóry, naleśniki z twarogiem i z jabłkami, kawa, herbata no i przeprzepyszna drożdżówa z truskawkami. Kaszubski nastrój robił dodatkowo pan z akordeonem. :)

Kaszeberunda 2011 © Luszi


Kaszeberunda 2011 © Luszi


Myśleliśmy już, żeby zostać na tym bufecie do końca dnia, ale w końcu jednak się zebraliśmy i ruszyliśmy dalej. Jadąc początkowo w pięciu (dołączył do nas Kamil, którego Dominik i Marcin kojarzyli ze ścieżki nadmorskiej), wsysaliśmy po kolei doganianych ludzi jadących pojedynczo czy parami. W szczytowym momencie jechaliśmy w kilkunastoosobowym peletonie, co dawało potężną prędkość. :) Z tych zebranych między pierwszym a drugim bufetem osób przez większość trasy trzymali się z nami Agata, Tomek, Jacek i Kamil.

Na pierwszym planie ja:

Kaszeberunda 2011 © Agata


A to inny uczestnik peletonu, który niestety musiał na chwilę się zatrzymać, żeby pogadać ze znajomym:

Kaszeberunda 2011 © Luszi


Na bufecie w Półcznie odłączył się od nas Jacek (ten nowo poznany, nie nasz), który miał jeszcze pewne nadzieje na zrobienie trasy w osiem godzin. My skupiliśmy się wówczas na naleśnikach kaszubskich (czy tam racuchach, Marchos coś tłumaczył na ten temat) - zjadłem trzy, po czym Agata powiedziała, że takie tłuste jedzenie nie jest za dobre przy wysiłku. ;) Szkoda, bo pyszne były i miałem ochotę na kolejne. ;P Na tym bufecie spotkaliśmy się też z ekipą Micha.

Kolejny odcinek był dość pofalowany i na którymś podjeździe nasz mały peletonik rozdzielił się na dwie części. Utrzymaliśmy jednak prędkość, nie czekając na resztę, bo zakładaliśmy postój na bufecie, który był już niedaleko... W końcu jednak z bufetu spontanicznie zrezygnowaliśmy, bo do mety było już blisko, a zatrzymywanie się mocno wybija z rytmu, zwłaszcza gdy jest zimno (a nie było już za ciepło). Ostatni bufet też odpuściliśmy sobie. Straciliśmy podobno pierogi i coś tam jeszcze fajnego.

W końcu, po mało przyjemnym odcinku trasy Klukowa Huta-Kościerzyna, w składzie z Jackiem, Agatą i Kamilem dotarliśmy do Kościerzyny i do pierwszej mety, której w zasadzie nie zauważyłem, bo cosik zapomniałem, że miała być oddzielna meta obliczeniowa koło szkoły (w której zresztą mieściła się baza Harpagana w zeszłym roku) i druga reprezentacyjna meta na rynku.

W tym miejscu chciałbym podziękować i pogratulować wszystkim, z którymi jechaliśmy. Szczególny szacun należy się zaś Agacie, która nie dość, że jechała na singlu, to jeszcze dawała częste i mocne zmiany. :)

Za metą dawali makaron (ledwo zjadłem po wcześniejszym obżarstwie) i pół piwa albo colę. Posiedzieliśmy sobie z nowymi znajomymi z półtorej godzinki, by w końcu ruszyć (ojjj, ciężko było) na działkę Marcina. To już prawie u celu:

Kaszeberunda 2011 © Luszi


Reasumując, rajdzik udał się znakomicie. Pogoda była świetna - nie za ciepło, nie za zimno (no, może trochę na końcówce), wiatr nieprzeszkadzający. Atmosfera rewelacyjna - pyszne jedzenie do oporu, asysta motocyklistów i strażaków kierujących ruchem, kapele przygrywające na podjazdach w końcowej części trasy... Super!

Na końcu razem z Jackiem dokręciliśmy jeszcze trochę ponad 2 km, żeby na pewno mieć 250. ;)

Dystans samej trasy KR według obliczeń Jacka wyszedł 220,23 km, średnia KR 30,73 km/h, czas bez postojów 7:10, z postojami 9:01.

Mam nowy rekord odległości jednego dnia. :)

PS Jeszcze parę wybranych "naszych" fotek z oficjalnej strony KR:





Kategoria Sportowo, Zdjęcia


Dane wyjazdu:
49.03 km 0.00 km teren
02:16 h 21.63 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Gary

Oliwa, Bernadowo

Środa, 25 maja 2011 · dodano: 25.05.2011 | Komentarze 5

Był OGIEŃ, tym razem u Rity. ;) Dzielnie i bez marudzenia przebiegła 9 km.

Niestety, schłodzić się postanowiła w ten sposób (a ja naiwnie myślałem, że tylko zamoczy łapy):

Rita w błocie © Luszi


W związku z tym musiałem zabrać ją tu:

Rita w wodzie © Luszi


Rita jest nie tylko na tyle mądra, by nie biec z prędkością ponad siły. Nauczyła się też, że jak ja jadę po asfalcie, to ona powinna biec po miękkim poboczu. Poza tym świetne jest to, że kiedy biegnie przy mnie, to nic innego ją nie obchodzi - inne psy, ludzie, rowerzyści, ptaki itd. I zawsze słucha poleceń. Inaczej zresztą bym z nią nie jeździł.

Niebieski szlak od Kleszej do Doliny Węży zawalony w paru miejscach drzewami.

He, już teraz mam chyba rekord kilosków w jednym miesiącu. A po sobocie (Kaszeberunda) będzie, miejmy nadzieję, powyżej tysia. :)

Dane wyjazdu:
35.61 km 0.00 km teren
01:51 h 19.25 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kona

Stare Przedmieście

Poniedziałek, 16 maja 2011 · dodano: 16.05.2011 | Komentarze 10

Na chwilę do pracy (cholerni studenci, oczywiście znowu nikt nie zjawił się na warunku - następnym razem poleję więcej ludzi, to statystycznie ktoś się zjawi i nie będę na marne jeździć ;P ) i z powrotem z zahaczeniem o ZUS. Swoją drogą, oczywiście parking rowerowy pod ZUS-em słabo się nadaje do parkowania rowerów:

Stojak rowerowy © Luszi


A dziś ma zostać rozstrzygnięty konkurs na stojak dla gdańskich instytucji kultury.

Wracając do domu, strasznie zamulałem (to po wczorajszym styraniu). Kościerską podjeżdżałem w tempie, w jakim poruszają się tam zwykle moi niezaprawieni rowerowo znajomi, a mimo to od Starego Rynku do domu zeszło mi 30 minut, czyli całkiem niewiele.

Dane wyjazdu:
206.80 km 0.00 km teren
08:20 h 24.82 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kona

Na Hel i z powrotem

Niedziela, 15 maja 2011 · dodano: 15.05.2011 | Komentarze 6

"I have been to Hel and back - kissed satanic Queen
Traveling at the speed of light - saw things never seen" ;P


No dobra, a tak na poważnie, pojechaliśmy z Turystą do Helu i z powrotem. Wyruszyliśmy o szóstej, wiedząc, że prognozy są niezbyt ciekawe, ale co tam. Dlatego też pojechałem koną, która ma pełne błotniki. Wycieczka miała zresztą charakter głównie szosowy, więc gładkie opony 1,5 też były tu zaletą. Mniej więcej zgodnie z prognozą około wpół do ósmej zaczęło kropić. Byliśmy wtedy w Wejherowie:

Pomnik Jakuba Wejhera © Luszi


Z Wejherowa pojechaliśmy na północ przez Puszczę Darżlubską:

Puszcza Darżlubska © Luszi


Na początku mżawka nie była zbyt uciążliwa, ale potem, około ósmej, z kropienia zrobił się niby niewielki, ale jednak deszcz. Byliśmy wtedy w Mechowie:

Groty Mechowskie © Luszi


Podczas jazdy nie przeszkadzało to za bardzo, ale na postojach było mi zimno od mokrych ciuchów. Z Mechowa pojechaliśmy do Władysławowa przez Starzyno, częściowo jadąc asfaltową ścieżką rowerową świeżo wybudowaną na nasypie wyłączonej z użytkowania linii kolejowej.

Władysławowo © Luszi


Potem jechaliśmy ścieżką rowerową wzdłuż mierzei. Na większości trasy wygląda ona tak (zdjęcie z powrotu):

Droga rowerowa na Mierzei Helskiej © Luszi


Gdzieniegdzie nad tą drogą unosiły się prawdziwe tumany komarów, w które się wbijaliśmy:

Komary © Luszi


Czasem coś sobie zwiedziliśmy i na Mierzei:

Umocnienia na Mierzei Helskiej © Luszi


A to latarnia w Helu:

Latarnia w Helu © Luszi


w Helu zjedliśmy sobie obiad i wróciliśmy. Od około 150 do 180 kilometra miałem kryzys, który potem jakoś przeszedł. Cóż, pewnie to z braku dłuższych wycieczek w tym roku. O, tu kryzysowy ja:

Moście Błota © Luszi


A tu odpoczynek w Szmelcie na 182 kilometrze:

Odpoczynek © Luszi


Oto mapa trasy:


206,80 to mój nowy rekord dzienny. Poprzedni z września 2009 wynosił 200,02 km (też na Hel, tylko nieco inną trasą). A teraz spać.

Wpis Turysty

Dane wyjazdu:
36.76 km 0.00 km teren
01:41 h 21.84 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kona

Gdańsk

Czwartek, 28 kwietnia 2011 · dodano: 28.04.2011 | Komentarze 7

Eleganckie widoki po drodze, jak z www.copenhagencyclechic.com, tylko foto komórkowe: ;)

Cycle chic © Luszi


W Gdańsku w wielu miejscach brakuje stojaków:

Parking improwizowany © Luszi


Niedługo kończy się konkurs na projekt: http://www.gdansk2016.eu/konkurs

Dane wyjazdu:
22.43 km 0.00 km teren
01:18 h 17.25 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kona

9 km z Ritą

Wtorek, 26 kwietnia 2011 · dodano: 26.04.2011 | Komentarze 6

Tym razem pojechałem znacznie wolniej i Rita się prawie wcale nie zmęczyła. Następnym razem trzeba będzie spróbować szybciej.

Rita © Luszi


Dane wyjazdu:
44.31 km 0.00 km teren
02:37 h 16.93 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kona

Wycieczka

Niedziela, 3 kwietnia 2011 · dodano: 03.04.2011 | Komentarze 5

Rano pojechałem do pracy. Mawiają, że niedzielna praca w gó... eee... wniwecz się obraca, ale na szczęście w moim przypadku ewentualne konsekwencje poniosą studenci, a nie ja, hehe... ;) Rano był wmordewind, a ja z jednej strony nie miałem za bardzo czasu na wolną jazdę, a z drugiej nie chciałem się zgrzać przed zajęciami. Musiałem więc na co pustszych skrzyżowaniach... A zresztą nieważne. Muza na dziś:


Po zajęciach poleciałem z wiatrem do Lasów Oliwskich (z krótkim, ale nader sympatycznym międzylądowaniem u Doti), żeby odbyć lajtową wycieczkę z Ewą i Radkiem (Radek od 12 lat nie jeździł na rowerze). Ewa pojechała na Garym - podobno sam jeździ, he. ;) Czyli warto inwestować w sprzęt.

W lesie znalazłem takie coś. Nie wiem, co to jest, ale wolałem nie wkładać ręki, bo wyglądało na głodne i żarłoczne.

Coś © Luszi


Droga Węglowa w kiepskim stanie, rozjechana przez ciężarówy. Miejscami są koleiny głębokie na 30 cm. Szwedzka sucha.

Dane wyjazdu:
27.72 km 0.00 km teren
01:29 h 18.69 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kona

UG + po sklepach

Środa, 23 marca 2011 · dodano: 23.03.2011 | Komentarze 8

Zjazd Doliną Ewy. Tym razem w ruch drogowy na Starym Rynku Oliwskim włączyłem się, zjeżdżając z nowej ścieżki przez wjazd na podwórko jakieś 15 metrów przed światłami. Tak jest bezpiecznie i sprawnie, potem można skręcić w Polanki po staremu. Cóż, i tak wolałbym, żeby był tam pas rowerowy w jezdni.

Po wizycie w bibliotece pojechałem do sklepu meblowego, a następnie do rowerowego na Chłopskiej, który był po drodze do kolejnego meblowego. Lubię ten sklep ("Makrol"), jest dobrze zaopatrzony, a ceny są w porządku. Sobie kupiłem łyżki Park Toola (z poprzednich SuperB dwie połamałem, te wyglądają solidniej), Michowi zębatkę Deore, a koledze niezrzeszonemu w bikestats skuwacz. Po zaliczeniu meblowego skoczyłem jeszcze do mięsnego za Hipodromem, zostawiając rower przy takim czymś:

Głupi stojak w Sopocie © Luszi


Nie wiem, kto to projektował, ale większego pojęcia o jeździe rowerem po mieście niestety nie miał.

Następnie skierowałem się do Oliwy, jadąc nową ścieżką wzdłuż Rzemieślniczej. Przed stacją benzynową chciałem skręcić do Alei Zwycięstwa, ale zauważyłem, że ścieżka idzie dalej. Na logikę powinna iść do ścieżki wzdłuż Zwycięstwa, która zaczyna się za stacją. Ale sopoccy projektanci nie są logiczni:

Scieżka sopocka © Luszi


Ręce opadają. Mogli chociaż dać znak "ślepa ulica".

Na wiadukcie w Owczarni myślałem, że mnie zwieje. Wicher się zrobił straszliwy.