Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Luszi z Gdańska, który przejechał z Bikestats 23306.32 kilometrów, który nie wyróżnia kilometrów w terenie, bo mu się nie chce, i który nie wpisuje kilometrów z trenażera, bo jeszcze donikąd na nim nie dojechał.
Więcej o mnie.

Kontakt

Moje Gadu-Gadu


baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Luszi.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w kategorii

Rekreacyjnie

Dystans całkowity:3778.58 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:183:27
Średnia prędkość:20.60 km/h
Maksymalna prędkość:45.50 km/h
Liczba aktywności:80
Średnio na aktywność:47.23 km i 2h 17m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
44.31 km 0.00 km teren
02:37 h 16.93 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kona

Wycieczka

Niedziela, 3 kwietnia 2011 · dodano: 03.04.2011 | Komentarze 5

Rano pojechałem do pracy. Mawiają, że niedzielna praca w gó... eee... wniwecz się obraca, ale na szczęście w moim przypadku ewentualne konsekwencje poniosą studenci, a nie ja, hehe... ;) Rano był wmordewind, a ja z jednej strony nie miałem za bardzo czasu na wolną jazdę, a z drugiej nie chciałem się zgrzać przed zajęciami. Musiałem więc na co pustszych skrzyżowaniach... A zresztą nieważne. Muza na dziś:


Po zajęciach poleciałem z wiatrem do Lasów Oliwskich (z krótkim, ale nader sympatycznym międzylądowaniem u Doti), żeby odbyć lajtową wycieczkę z Ewą i Radkiem (Radek od 12 lat nie jeździł na rowerze). Ewa pojechała na Garym - podobno sam jeździ, he. ;) Czyli warto inwestować w sprzęt.

W lesie znalazłem takie coś. Nie wiem, co to jest, ale wolałem nie wkładać ręki, bo wyglądało na głodne i żarłoczne.

Coś © Luszi


Droga Węglowa w kiepskim stanie, rozjechana przez ciężarówy. Miejscami są koleiny głębokie na 30 cm. Szwedzka sucha.

Dane wyjazdu:
10.13 km 0.00 km teren
00:31 h 19.61 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Gary

Rekonesans

Czwartek, 10 lutego 2011 · dodano: 10.02.2011 | Komentarze 7

Zrobiło się sucho, więc w wolnej chwili pokręciłem się po okolicy. Dolina Ewy na początku wygląda obiecująco, ale trochę niżej leży jeszcze lód i jedzie się niezbyt komfortowo. Na zakręcie z Owczarni w Drogę Marnych Mostów też zaczyna się zlodowaciały stary śnieg.
Kategoria Rekreacyjnie


Dane wyjazdu:
5.30 km 0.00 km teren
00:18 h 17.67 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kona

Test latarki

Wtorek, 16 listopada 2010 · dodano: 16.11.2010 | Komentarze 29

Wyskoczyłem do lasu z nowym nabytkiem: latarką Ultrafire WF-501B z diodą MC-E. Jest pięknie. :) Można swobodnie zasuwać nawet na średnim trybie świecenia. A jeszcze lepiej będzie, kiedy dokonam w niej pewnych modyfikacji. Jakich konkretnie... to się jeszcze zobaczy.
Kategoria Rekreacyjnie


Dane wyjazdu:
54.00 km 0.00 km teren
02:13 h 24.36 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Gary

Do Wisłoujścia

Niedziela, 26 września 2010 · dodano: 26.09.2010 | Komentarze 2

Z Głównego Miasta dojechałem kolejno ulicami: Długie Ogrody - Siennicka - /tu się kończą ścieżki rowerowe, ale ruch robi się prawie żaden/ - Przetoczna - Ku Ujściu - Pokładowa. W drodze powrotnej "weekend za pół ceny" czyli pieczony ziemniak w barze "Pod Rybą" w Gdańsku.

I tym sposobem stuknęły mi cztery tysie w 2010 r. :)
Kategoria Rekreacyjnie


Dane wyjazdu:
43.32 km 0.00 km teren
02:46 h 15.66 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Gary

Osowa - Krzeszna

Sobota, 18 września 2010 · dodano: 19.09.2010 | Komentarze 0

Z Madziami, Ilonką i Kubą na imprezę do Madziowego domku. Praktycznie przez całą trasę konkretny wmordewind i przelotne deszcze. Dopiero na koniec się rozpogodziło:

Szwajcaria Kaszubska © Luszi




Dane wyjazdu:
27.28 km 0.00 km teren
01:54 h 14.36 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Gary

Wycieczka z bikestatsiarzami i nie tylko ;)

Niedziela, 8 sierpnia 2010 · dodano: 09.08.2010 | Komentarze 0

Wycieczkę opisali już wyczerpująco Marchos i Sirmicho, więc dodam tylko zdjęcia. Było bardzo fajnie, dzięki, Marcin, za organizację. :)

Wycieczka na górze Donas © Luszi


Wycieczka na górze Donas © Luszi


Dane wyjazdu:
67.02 km 0.00 km teren
03:25 h 19.62 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kona

Nad Wezerą

Czwartek, 5 sierpnia 2010 · dodano: 05.08.2010 | Komentarze 0

Czwartego dnia pojechałem najpierw do biblioteki przez miasto, po czym skoczyłem obejrzeć słynny podobno stadion klubu Werder Bremen (obecnie przebudowywany), a następnie drugą stronę rzeki Wezery (dzielnica Neustadt). Trasa w uproszczeniu wyglądała mniej więcej tak:


Znalazłem fajnie obrośnięty kościół:
Obrośnięty kościół © Luszi


Przypadkiem natrafiłem na ulicę Elbląską. Następna była Gdańska, w którą oczywiście wjechałem. Blisko końca Danziger Strasse obydwie ulice krzyżowały się. :) Szczecińska też była nieopodal.
Róg Gdańskiej i Elbląskiej w Bremie © Luszi


Brema to miasto mocno uprzemysłowione, wykorzystujące rzekę jako drogę transportu towarów. Są tu liczne zakłady, rzeka jest uregulowana, są śluzy, na wodzie widać wiele barek. Widok na wschód z mostu w ciągu Habenhauser Brückenstrasse:
Gospodarka w Bremie © Luszi


Po przejechaniu Wezery i Werdersee (jezioro powstałe ze ślepo zakończonej odnogi rzeki, zapewne jest to starorzecze) i skierowaniu się na zachód jedzie się przez tereny rekreacyjne rozciągające się między wałem przeciwpowodziowym, po którym biegnie droga dla pieszych i rowerów, a brzegiem jeziora. Tubylcy korzystają z tych terenów chętniej niż z podobnych miejsc w Lesum. Chyba wynika to stąd, że tu jest swobodny dostęp do wody, podczas gdy w Lesum na brzegach rozlokowały się liczne kluby wodniackie i małe przystanie. No i Lesum jest jednak trochę na uboczu. Na poniższym zdjęciu w tle widać przebudowywany stadion.
Wędkarze w Bremie © Luszi


Nad Werdersee w Bremie © Luszi


Przykład gospodarczego wykorzystania rzeki: browar umiejscowiony zaraz za wałem wsysa zboże czy też słód prosto z barki za pomocą specjalnej rury.
Tankowanie słodu albo zboża © Luszi


Gdzieniegdzie w Bremie zachowały się potężne schrony. Ten akurat stoi w dzielnicy przemysłowej (obok jest fabryka płatków kukurydzianych Kellogg's, kawałek dalej wielka huta), ale dwa inne, nieco mniejsze, widziałem w parku miejskim. Jedna ściana tego tu jest nieźle poobtłukiwana odłamkami.
Schron w Bremie © Luszi


Dane wyjazdu:
137.99 km 0.00 km teren
05:40 h 24.35 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kona

Z Bremy do Bremerhaven i z powrotem

Środa, 4 sierpnia 2010 · dodano: 04.08.2010 | Komentarze 2

Trzeciego dnia postanowiłem pojechać do Bremerhaven, czyli jednego z ważniejszych portów Niemiec, założonego jako awanport Bremy. Co jest w mieście do zobaczenia, można sobie poczytać na bremerhaven.de. Są to głównie atrakcje związane z morzem - muzeum morskie i liczne statki-muzea. Ja nie miałem czasu, żeby wiele zwiedzać, więc chciałem po prostu obejrzeć Bremerhaven "z zewnątrz". Od środka miałem zamiar zwiedzić tylko jedyny na świecie u-boot typ XXI "Wilhelm Bauer". Poczytajcie sobie w necie jego historię, bo jest bardzo ciekawa. Został on zatopiony pod koniec wojny, a następnie po kilkunastu latach podniesiony z dna (podobno był tylko nieznacznie skorodowany - porządna niemiecka stal ;) ) i przywrócony do służby.

Trasę opracowałem tak, by zwiedzić także ciekawe miejsca leżące po drodze do BH. Właściwie nie było wiele do opracowywania - pojechałem po prostu długim fragmentem szlaku rowerowego "Unterweser", prowadzącego prawym brzegiem Wezery. Niestety remonty wałów przeciwpowodziowych zmusiły mnie do zboczenia z niego kilkanaście kilometrów przed Bremerhaven, ale wszystkie ważne miejsca po drodze udało mi się zobaczyć.

Zaznaczona trasa jest orientacyjna, bo jechałem praktycznie bez mapy, korzystając tylko z drogowskazów dla rowerzystów (między Blumenthal a Farge trochę błądziłem).


Pierwszą atrakcją na szlaku (pomijając te, które odwiedziłem kiedy indziej, tj. w Vegesack i Blumenthal) był gigantyczny schron "Valentin", który miał służyć do montażu u-bootów typ XXI, takich jak "Wilhelm Bauer". Schron ten został wybudowany siłami tysięcy więźniów ze specjalnie założonego obozu koncentracyjnego w Farge. Schron ma ponad 400 metrów długości, ponad 100 szerokości (na zdjęciu widać szerokość) i 25 wysokości. Został wyłączony z użytku po zbombardowaniu - jego strop nie oparł się dziesięciotonowym bombom "Grand Slam". Niestety "Valentin" nie udało mi się zwiedzić od środka - teren cały czas należy do wojska i żeby się tam wbić, trzeba się wcześniej umówić.
U-Boot Bunker "Valentin" © Luszi


Z Farge pojechałem do Neuenkirchen, by obejrzeć kościół z końca XII wieku (chyba tylko wieża jest tak stara). Wokół kościoła jest cmentarz, niektóre groby pochodzą z XVII wieku. Podobnie stare nagrobki można znaleźć przy wielu kościołach w okolicy (Blumentahl koło kriegerdenkmalu, Dedesdorf, Sandstedt).
Kościół w Neuenkirchen koło Bremy © Luszi


Takie drogowskazy prowadziły mnie do Bremerhaven. Kwadraciki z symbolami poniżej drogowskazów oznaczają, że dany kierunek pokrywa się z przebiegiem określonego szlaku (na przykład prawy dolny oznacza mój szlak Unterweser). Żeby zwiedzać, nie trzeba mieć mapy, wystarczy znać nazwy miejscowości po drodze. Faktem jednak jest, że czasem oznaczenia są błędne (raz tabliczka była nawet odłamana). Na przykład jadąc do Farge, zostałem skierowany w ślepą ulicę (chyba spowodowane to było nowo wybudowaną drogą) i musiałem jechać na czuja aż do znalezienia kolejnego drogowskazu, co zresztą nie było trudne, bo wystarczy chwilę pojeździć, by natknąć się na jeden z nich prędzej czy później. Na tym zdjęciu widać też żółte znaki oznaczające nośność mostu (nie wiem, o co chodzi z tym czołgiem :) ), a w tle wał przeciwpowodziowy i śluzę, odgraniczające równinę od Wezery. Na wałach wypasa się tam owce.
Śluza w okolicach Bremy © Luszi


Dalej jechałem wzdłuż wału przeciwpowodziowego aż do Aschwarden. Drogi wzdłuż wałów służą okolicznym mieszkańcom do dojazdu do domów oraz na pola, mają więc charakter wiejski. Mimo to wszystkie są wybetonowane lub wyasfaltowane. Tam nie ma czegoś takiego, jak polna droga. Maszyny rolnicze dojeżdżają na pole po asfalcie. W efekcie przez całą trasę (138 km) po drogach gruntowych jechałem może z 4 albo 5 km, a to tylko dlatego, że było to wymuszone objazdami z powodu przebudowy wałów (tylko raz był to skrót oznaczony drogowskazami). Wiatrak na zdjęciu wybudowano w XIX wieku, potem parę razy modyfikowano, i nadal jest uruchamiany na specjalne okazje.
Wiatrak w Aschwarden koło Bremy © Luszi


Jeden z wielu pomników poświęconych żołnierzom poległym w wojnie francusko-pruskiej z lat 1870-1871. W tle XV-wieczny kościół w Sandstedt.
Sandstedt © Luszi


Na kościele tablice poświęcone tubylcom poległym w czasie I i II wojny światowej. Podobne tablice bądź pomniki są praktycznie w każdej miejscowości. U nas po wojnie były one niszczone, tylko nieliczne się zachowały do dzisiaj.
Sandstedt - tablica pamiątkowa © Luszi


Wnętrze kościoła w Sandstedt - jakiś miejscowy artysta umieścił tu portrety mieszkańców wsi. Na uwagę zasługują średniowieczne freski.
Kościół w Sandstedt © Luszi


Za Dedesdorf musiałem zjechać ze szlaku i jechać specjalnie oznaczonymi objazdami dla rowerów, aż w końcu dotarłem do Bremerhaven (wiało tam strasznie, aż się bałem, że zwieje mi rower do wody przy robieniu tego zdjęcia ;) ).
Bremerhaven - port © Luszi


O ile Brema przypomina Gdańsk (są to miasta partnerskie o podobnej historii - widać to w architekturze, umiejscowieniu i charakterze), o tyle Bremerhaven jest trochę jak Gdynia - młode miasto wyrosło wokół portu. Czy to nie wygląda jak nieco szersza Świętojańska (pomijając ścieżki rowerowe, he, he)?
Bremerhaven © Luszi


Skuszony niską ceną (1 euro, podczas gdy za wjazd na PKiN płaciłem ostatnio chyba 20 czy 25 zł), wjechałem na wieżę widokową "Radarturm" (wbrew nazwie nie ma tam radaru). Widoki są przednie. Obsługuje ją bardzo miły Pan, który ma żonę Polkę i zna nieco słów po polsku, w tym "rower". :D Przy okazji w wieży można obejrzeć sobie modele statków. Na zdjęciu oprócz starego portu, w którym obecnie stoją statki-muzea (budynki otaczające port to różne centra kulturalno-naukowo-handlowo-rozrywkowe), widać neogotycki kościół, z którego podczas bombardowań ostała się praktycznie tylko wieża. Potem go odbudowano, ale wnętrze cały czas wygląda na prowizoryczne.
Bremerhaven z lotu ptaka © Luszi


Widok na główny chyba port:
Główny port w Bremerhaven © Luszi


Widok na port rybacki (zielony statek "Gera" służy jako muzeum rybołówstwa):
Port rybacki w Bremerhaven © Luszi


Widok na "Wilhelma Bauera", największy obecnie drewniany żaglowiec "Seute Deern" i wieżę widokową:
U-boot "Wilhelm Bauer" i żaglowiec "Seute Deern" © Luszi


Kona i U-boot typ XXI. Wejście do środka kosztuje 3 euro (ulgowy 2) - warto skorzystać, nawet jeżeli ktoś się nie interesuje okrętami. Bardzo ciekawa jednostka, widać, że wyprzedzała swoją epokę. Przechodzi się przez cały okręt, zajrzeć można nawet do kibelka. Tylko na kiosk się nie wchodzi. Po przebudowie okrętu po podniesieniu go z dna kiosk był zupełnie inny niż podczas wojny - potem okręt przywrócono mniej więcej do stanu poprzedniego, ale obecny kiosk to prawdopodobnie atrapa i w środku po prostu może nic nie być. ;)
U-Boot © Luszi


Niezbyt ciekawy, ale licznie odwiedzany deptak i pasaż handlowy koło kościoła:
Deptak w Bremerhaven © Luszi


Przed wyruszeniem w drogę powrotną wypiłem na wzmocnienie malz getränk, czyli chyba podpiwek. Słodkie, bardzo dobre, alkoholfrei (chociaż w Niemczech można po jednym piwie spokojnie siadać za kierownicą - limit wynosi 0,8 promila).
Niemiecki podpiwek (?) © Luszi


Droga powrotna była prosta jak włos Mongoła - wystarczyło pojechać na południe ulicą Kolumba, przebiegającą wzdłuż portu muzealnego Alte Hafen (widać ją na zdjęciu z wieży), i jechać cały czas prosto - ok. 60 km aż do samej Bremy. Ulica po wyjeździe z miasta zamienia się w szosę o dużym natężeniu ruchu (coś jak u nas na typowych drogach krajowych). W mieście jedzie się pasem bądź ścieżką rowerową, poza miastem specjalną asfaltową dróżką dla rowerów i pieszych (mogą nią jeździć też motorowery), oddzieloną od głównej drogi pasem zieleni.
Droga rowerowa w Niemczech © Luszi


Krajobraz dość nietypowy, bo sporo lasu po drodze, a wcześniej jechałem ciągle przez pola i łąki. Kiedy zatrzymałem się za potrzebą i wlazłem do tego lasu, znalazłem stare transzeje z betonowymi schodkami. Okopy były chyba nie z czasów wojny, bo były dużo lepiej zachowane niż te w gdańskich lasach.

Podsumowując, można stwierdzić, że Niemcy mają niemal perfekcyjnie przygotowaną infrastrukturę ułatwiającą zwiedzanie kraju rowerem. Wszędzie oznaczenia, drogowskazy, szlaki... Poza miastem jeździ się tylko asfaltem (choć zdarza się nawierzchnia nie najlepszej jakości) - albo mało uczęszczanymi szosami, albo specjalnymi drogami dla rowerów.

Dane wyjazdu:
82.45 km 0.00 km teren
03:55 h 21.05 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kona

Rowerem po Bremie - tu i tam

Poniedziałek, 2 sierpnia 2010 · dodano: 02.08.2010 | Komentarze 2

Trochę przypadkowo wylądowałem na parę dni w Bremie. Na szczęście mogłem zabrać rower. :) Postanowiłem wykorzystać pobyt w Niemczech po części na zwiedzanie, a po części na cele naukowe. Wszystkie bremeńskie wycieczki opisuję już po powrocie do domu.
Danzig 669 km © Luszi


Pierwszego dnia pojechałem do biblioteki Uniwersytetu Bremeńskiego, a przy okazji pokręciłem się trochę po okolicy. Mieszkałem w Vegesack (dokładniej Grohn), więc aby dotrzeć do centrum, mogłem pojechać albo przez tereny parku krajobrazowego w Blockland (poldery), albo przez miasto. Pierwszego dnia postanowiłem pojechać początkowo przez miasto (bo można by jeszcze jechać wzdłuż rzeki Lesum), a potem przez Blockland:



Blockland to teren wiejski. Krajobraz przypomina nasze Żuławy. Są tam poldery, na których wypasa się krowy. Nie potrzeba ogrodzeń, bo łąki są poprzecinane kanałami - płotki są tylko na mostkach. Krowy były chyba znudzone, bo kiedy stanąłem przy takim płotku, od razu kilka się do mnie zbiegło.

Krowy w Bremie © Luszi


Obwąchały i obśliniły mi rower... ;) Chyba pierwszy raz w życiu widziały rower górski (strasznie tu płasko) i dlatego były takie zainteresowane. ;)
Krowa i rower © Luszi


Blockland jest rajem dla szosowców - przez poldery biegną idealnie równe drogi, po których jeżdżą głównie rowerzyści. Samochody przejeżdżają bardzo rzadko, bo jest odpowiedni zakaz - wyjątkowo mogą tam jeździć mieszkańcy takich zabudowań wiejskich jak to poniżej...
Wiejskie zabudowania w Bremie © Luszi


...i działkowcy (w tle jedyna górka w okolicy).
Niemieckie działki © Luszi


Po dotarciu do miasta widzimy, że kanały są nie tylko na terenach rolniczych. Fajnie, że ludzie je tam wykorzystują. Może w Gdańsku też kiedyś do tego dojdziemy.
Kanały w Bremie © Luszi


Znalazłem pomnik cesarza Fryderyka III z gołą klatą. Kto to wymyślił?! Chyba że to ma być zbroja, ale wtedy dlaczego ręce ma gołe?
Cesarz Fryderyk III © Luszi


Wypasiony dworzec główny:
Dworzec w Bremie © Luszi


Po obiedzie pokręciłem się po Vegesack i sąsiedniej dzielnicy Blumenthal. W Vegesack jest mały porcik, przy którym stoi żaglowiec szkolny "Deutschland".
Schulschiff Deutschland © Luszi


W samym porcie natomiast jest sporo zabytkowych jachtów.
Port w Bremie-Vegesack © Luszi

Na czas pobytu w Niemczech wyposażyłem konę w wymagane niemieckim prawem podwójne żółte odblaski na kołach (mogą być zamiast nich odblaskowe paski na oponach), czerwony odblask z tyłu i światełka (teoretycznie powinny mieć ileś tam kandeli, woltów czy czego tam jeszcze). Tylne światło musi działać mimo zatrzymania roweru. Poza tym każdy rower musi mieć dzwonek. Z wymogów tych zwolnione są rowery wyścigowe poniżej 11 kg, jeżeli widoczność jest dobra i cośtamcośtam. Ustawa nie definiuje roweru wyścigowego, ale góral się do tej kategorii niby nie zalicza. Pewnie wynika to z orzecznictwa. Tu można przeczytać przepisy o wymaganym wyposażeniu rowerów: http://www.fahrrad-recht.de/index.php?p=fahren&c=28 . Z tego co widziałem, ludzie się nimi za bardzo nie przejmują (widać, do czego prowadzi nadmierna kazuistyka).

Bardzo ciekawa wieża ciśnień w Blumenthal:
Wieża ciśnień w Bremie-Blumenthal © Luszi

Na tym zdjęciu widać też słupek z drogowskazami dla rowerzystów. Strzałki wskazują optymalne drogi dojazdowe do różnych miejsc. Więcej o poruszaniu się rowerem po Bremie napiszę w jednym z dalszych wpisów.

Neogotycki kościół w Blumenthal (pełno podobnych jest u nas).
Kościół w Blumenthal © Luszi


Stary dworzec w Blumenthal (pełno podobnych jest u nas).
Dworzec w Bremie-Blumenthal © Luszi


Dane wyjazdu:
88.57 km 0.00 km teren
04:50 h 18.32 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Gary

Po Maciasa przez Żuławy

Czwartek, 29 lipca 2010 · dodano: 30.07.2010 | Komentarze 5

Macias jechał do Gdańska z Grudziądza (trasa wschodnią stroną Wisły), więc wyjechałem mu na spotkanie. Nadzialiśmy się na siebie w Krzywym Kole.

Tekst dnia: "Skąd się biorą chmury". ;)

Skąd się biorą chmury © emce

Zdjęcie autorstwa Maciasa.